Znacie ich? Bezdzietne koleżanki, szwagierki, stryjkowie i sąsiedzi. Raczej
się na dzieciach nie znają, bo skąd. Albo wręcz odwrotnie, Ci którzy
dzieci mają, najczęściej w liczbie ponad 3. Wszystkie odchowane w zdrowiu
się na dzieciach nie znają, bo skąd. Albo wręcz odwrotnie, Ci którzy
dzieci mają, najczęściej w liczbie ponad 3. Wszystkie odchowane w zdrowiu
i urodzie minimum 20 lat temu. Znają się więc doskonale i bezsprzeczne, o
czym pragną nas bardziej lub mniej subtelnie przekonać.
czym pragną nas bardziej lub mniej subtelnie przekonać.
Spotykamy ich, jak się okazuje bardzo często, a spotkania te…. ach!
Poruszyłam temat w gronie innych mam i okazało się, że jest szeroki jak rzeka. Sami przeczytajcie nasze opowieści
Poruszyłam temat w gronie innych mam i okazało się, że jest szeroki jak rzeka. Sami przeczytajcie nasze opowieści
Zapraszam na przegląd wpadek i dobrych rad*
*Zapewniam, że wszystkie przytoczone historie są prawdziwe, a podczas
opisanych zdarzeń nie ucierpiało żadne dziecko. Ani dorosły 😉
opisanych zdarzeń nie ucierpiało żadne dziecko. Ani dorosły 😉
ŻYWIENIE NIEMOWLĄT
Bywająca u nasz często koleżanka, za którymś razem,
bez zmrużenia oka chciała półroczne dziecko, poczęstować czekoladowym
ciastem. Bardzo się zdziwiła kiedy dosłownie rzuciłam się na ratunek 🙂
bez zmrużenia oka chciała półroczne dziecko, poczęstować czekoladowym
ciastem. Bardzo się zdziwiła kiedy dosłownie rzuciłam się na ratunek 🙂
Do prezentu powitalnego dla naszego, wówczas dwumiesięcznego
Synka, znajomi dołączyli jajko niespodziankę. Wykazali się przy tym pewną
wiedzą:
Synka, znajomi dołączyli jajko niespodziankę. Wykazali się przy tym pewną
wiedzą:
– Wiemy, że trochę za wcześnie, ale to jest taka cienka warstwa czekolady,
łatwo się rozpuszcza, to Młody nawet bez zębów sobie poradzi.
łatwo się rozpuszcza, to Młody nawet bez zębów sobie poradzi.
Ja prawie wykłady w rodzinie prowadziłam na temat wprowadzania glutenu, a i
tak moja Babcia za plecami skórkę od chleba dawała. Dzieci były zadowolone,
Babcia spełniona, ja przerażona. Na szczęście przeżyły 🙂
tak moja Babcia za plecami skórkę od chleba dawała. Dzieci były zadowolone,
Babcia spełniona, ja przerażona. Na szczęście przeżyły 🙂
Moja mama dziwiła się czemu tak się uparłam dawać dzieciom wodę do picia.
Ciągle słyszałam:
Ciągle słyszałam:
– Soku daj. Słodkie to więcej wypije.
Mój mąż zapytał kumpla (dla żartów) czy jego dziewczyna mogłaby pokarmić
piersią małego, bo ja chcę się piwa napić. Kolega się przejął i obiecał, że
zapyta, jakby co to spróbuje załatwić… Już rok to przeżywamy 😉
piersią małego, bo ja chcę się piwa napić. Kolega się przejął i obiecał, że
zapyta, jakby co to spróbuje załatwić… Już rok to przeżywamy 😉
Jesteśmy w restauracji z naszą dwumiesięczną Córeczką. Przy zamówieniu Pani
Kelnerka:
Kelnerka:
– A dla Córeczki – zupka?
Spytałam mamy, czy muszę koniecznie podawać pokarmy stałe w wieku 4
miesięcy, czy mogę poczekać do 6,
miesięcy, czy mogę poczekać do 6,
bo chcę jak najdłużej karmić piersią, na co moja mama:
– To Ci powie instynkt macierzyński.
SZCZENIĘTA I KOCIĘTA
Nie wiedzieć czemu, bardzo powszechna jest opinia, że dzieci rodzą się
ślepe i głuche. Owszem, spotkałam się z tym,
ślepe i głuche. Owszem, spotkałam się z tym,
ale sądziłam, że to ewenement, a
tu w kółko ta sama historia:
tu w kółko ta sama historia:
Moja mama, nad kołyską dwutygodniowej Córeczki:
– Po co jej tak machasz tą zabawką? Przecież ona jeszcze nic nie widzi.
Brat zapytał mnie:
-Ej siostra, to on już widzi?
Dodam, że Synek miał około pół roku 🙂
Moja Babcia o 3 miesięcznej Córce:
– To ona już słyszy?
KUMATOŚĆ
Pani w biurze podróży:
– O! Jaki śliczny dzidziuś. Ile ma?
– 15 miesięcy.
– I już się tak świadomie uśmiecha?! :0
Moja Ciocia do mojej dwulatki:
– Podaj to mamie.
Córeczka podała, a Ciocia do mnie zaskoczona:
– Zobacz, ona chyba rozumie!!!
Mój Tata o dziecku, które ma 10 miesięcy:
– O! WOW! On reaguje na swoje imię!
Mój Syn o tygodniowym bracie:
– O, powiedział literę alfabetu!! E!
CHŁOPIEC CZY DZIEWCZYNKA…?
Z własnego doświadczenia wiem, że jakoś łatwiej przełknąć kiedy o chłopcu
mówią „Jaka ładna dziewczynka!”, niż kiedy o Twojej Księżniczce
powiedzą „Jaki Ty śliczny jesteś!” A włosy przecież są! Tyle że
krótkie i jasne. Spinki nawet są, tyle że w domu, bo się nie trzymają…
mówią „Jaka ładna dziewczynka!”, niż kiedy o Twojej Księżniczce
powiedzą „Jaki Ty śliczny jesteś!” A włosy przecież są! Tyle że
krótkie i jasne. Spinki nawet są, tyle że w domu, bo się nie trzymają…
Najbardziej lubię sąsiadkę mojej teściowej. Córka ma długie włosy, często
nosi spódniczki, sukienki. Czasem róż się zdarzy, ale częściej na biało, żółto,
czerwono, a sąsiadka zawsze mówi „Ale piękny chłopczyk” 😀
nosi spódniczki, sukienki. Czasem róż się zdarzy, ale częściej na biało, żółto,
czerwono, a sąsiadka zawsze mówi „Ale piękny chłopczyk” 😀
U nas też Syna brali za Córkę. Ubierany był kolorowo, więc Ci ze starszego
pokolenia widzieli w nim dziewczynkę, jakby chłopcy nie mogli nosić żółtych
spodni. Miał do tego śliczną buzię, więc bardzo często kiedy wołałam do niego
„Stasiu” ludzie myśleli, że wołam „Kasiu”.
pokolenia widzieli w nim dziewczynkę, jakby chłopcy nie mogli nosić żółtych
spodni. Miał do tego śliczną buzię, więc bardzo często kiedy wołałam do niego
„Stasiu” ludzie myśleli, że wołam „Kasiu”.
Staram się unikać różu póki mogę. Ostatnio przy płaceniu za ubranka dla
Córki w pewnej sieciówce, Pani Kasjerka gratulowała mi bliźniaków. Kiedy
powiedziałam, że to wszystko dla dziewczynki, powiedziała, że mam odważny styl.
Córki w pewnej sieciówce, Pani Kasjerka gratulowała mi bliźniaków. Kiedy
powiedziałam, że to wszystko dla dziewczynki, powiedziała, że mam odważny styl.
My ostatnio usłyszeliśmy, że mąż to ma fajnie – 4 kobiety w domu. Tyle, że
dwie z tych „kobiet” to synowie 😀
dwie z tych „kobiet” to synowie 😀
Jestem nauczycielem i pracowałam praktycznie do końca, więc wiadomo, że
dzieci widziały mój rosnący brzuszek i bardzo przeżywały całą sytuację. Na
której lekcji między mną, a jedną dziewczynką wywiązał się taki dialog:
dzieci widziały mój rosnący brzuszek i bardzo przeżywały całą sytuację. Na
której lekcji między mną, a jedną dziewczynką wywiązał się taki dialog:
– A będzie Pani miała córeczkę czy synka?
– Córeczkę.
Dziewczynka łapiąc się z przerażeniem za głowę:
– To Pani mąż był bardzo na Panią zły???
Kiedy byłam w drugiej ciąży oczywiście pytano mnie, czy tym razem też
dziewczynka. Kiedy mówiłam, że chłopiec, wszyscy się radowali, że tak fajnie
nam się trafiło i że będzie parka. Nie rozumiem.
dziewczynka. Kiedy mówiłam, że chłopiec, wszyscy się radowali, że tak fajnie
nam się trafiło i że będzie parka. Nie rozumiem.
Naprawdę nigdy ich nie chciałam rozmnażać…
Jedziemy z Koleżanką, dwa podwójne wózki. Podchodzi Pani i pyta, czy to
dziewczynki.
dziewczynki.
– Tak, wszystkie cztery.
– No to cale szczęście!
…
MOBILNOŚĆ
Dziecko w nosidle.
Pani:
– Niech go Pani puści, to sobie pobiega.
– Jeszcze nie chodzi, to nie pobiega.
– A tak, tak… jak tak będzie Pani nosić, to na trzy latka zacznie
chodzić.
chodzić.
Ostatnio podczas wizyty u pradziadków Synka (6,5 miesiąca), zaraz po naszym
przyjeździe Dziadek idzie do garażu:
przyjeździe Dziadek idzie do garażu:
– Zamknę, żeby mi tam mały nie pobiegł.
Mój dorosły brat o dziecku koleżanki, które właśnie uczyło się chodzić:
– Widziałaś jak on dziwnie chodzi? To jest choroba jakaś?
To się nigdy nie kończy:
Kuzynka ma 35 lat. Moja mama podczas wizyty u jej rodziców:
– Jejku, na prawdę ma prawo jazdy i jeździ sama? Dzielna dziewczynka!
DRUGA STRONA MEDALU
Oczywiście ja też kiedyś byłam Bezdzietną Koleżanką. Miałam swoje poglądy i
wpadki:
wpadki:
– Po pierwsze obdarowywałam badziewiem, kioskowymi zabawkami i chińskim
plastikiem, ale z tego tłumaczyłam się już tu: KLIK
plastikiem, ale z tego tłumaczyłam się już tu: KLIK
– O ile byłam w stanie zrozumieć rozmowy o kolorze i
konsystencji ekskrementów, zwanych pieszczotliwie „kupką”, to
szokiem i szczytem obrzydliwości było dla mnie odciąganie kataru. CzynnikM mnie naprostował.
konsystencji ekskrementów, zwanych pieszczotliwie „kupką”, to
szokiem i szczytem obrzydliwości było dla mnie odciąganie kataru. CzynnikM mnie naprostował.
– Dziwiłam się, kiedy widziałam „duże” dziecko (>3 lat)
wożone w wózku. Dziś wiem, że doba ma tylko 24 godziny, a ilość kamyków, mrówek
i innych cudów natury przy drodze jest nieskończona.
wożone w wózku. Dziś wiem, że doba ma tylko 24 godziny, a ilość kamyków, mrówek
i innych cudów natury przy drodze jest nieskończona.
A Wy? Znacie ich? Bezdzietne koleżanki, szwagierki, stryjków i
sąsiadów…
sąsiadów…
Macie swoje przebojowe historie?
Chętnie poczytam 🙂
Wpis wyróżniony w rankingu portalu Mądrzy Rodzice #BlogowyCzwartek
41 komentarzy
Fajnie napisane 🙂
Dopiero tu trafiłam i chyba posiedzę dłużej 🙂 … A co do cudownych historii. Przyjaciółka urodziła syna ( kolejne dziecko w naszej ekipie) bezczelna koleżanka mówi : myślałam żeby was odwiedzić, ale co ja zrobię jak będziesz chciała cyckiem nakarmić?!?
Ja pomyślałam – uciekać bo co zostało 🙂
A siedź ile chcesz. Miejsca mamy dużo 😉
A koleżankę, nawet rozumiem…
To zawsze strach jest czego Ci taka matka do kawy doleje 😉
Ehh… ja ich nie znam. 🙁 Zawsze cieszyłam się, że mnie takie historie omijają ale tak to pięknie opisałaś, że aż by się człowiek chciał sam tak pośmiać w życiu. Zbyt tolerancyjne mam towarzystwo 😛
No to ja Cię muszę koleżankom pokazać, bo mi na słowo nie uwierzą!
Chyba, że Twoje dziecko jest jeszcze malutkie i wszystko przed Tobą 😉
Cztery miesiące niedługo. Może faktycznie jeszcze wszystko przed nami 🙂
Kiedy sama byłam Bezdzietną Koleżanką na wyznanie mojej psiapsióły, mamy 3-miesięcznego Filipa: "boli go brzuszek, chyba po tej ogórkowej" zareagowałam "dałaś mu zupę ogórkową? to chyba za wcześnie?". Dziewczyny do dzisiaj się z tego radują przy każdej okazji 😉
Też tak pomyślałam w pierwszej chwili…
😀
"-to jest chłopiec i dziewczynka?
– nie, 2 chłopców.
– a jest Pani pewna, ze to nie dziewczynka?"
"To są dzieci rok po roku?"
"- to są bliźniaki? A zupełnie niepodobne.
– raczej są jednak podobni do siebie, są jednojajowymi bliźniakami.
– nieprawda, są zupełnie różni.
– ok, a czym się różnią?
– ……. Ubraniem!"
Dziękujemy za ten niezapomniany rok, dzięki któremu odkryliśmy, ze idiotów na świecie jest jeszcze więcej niż przypuszczaliśmy 🙂
Happy birthday " ————- wpis roczkowy mojej kumpeli szpitalnej, Mamy chłopaków – bliźniaków. Pozwoliłam sobie zacytować, bo poprawiła mi nim humor niesamowicie 😀 Fleur, jeśli tu zaglądasz, ściskam, Mamuśku szalona! :))))
Piękny wpis! Fleur – pozdrawiam 😉
Dobry tekst 🙂 Ubawiłam się nieźle 😉 Tylko czasem jak się słyszy takie teksty to nie wiadomo czy się śmiać czy płakać.
Kapitalne! Dla mnie najlepsze jest to, że większość tych cytatów jest w tematach wcale nie jakoś bardzo "specjalistycznej". Nie mam dzieci, a wszystkie dialogi wydały mi się zabawne (i dziwne jednocześnie, bo jak można czegoś tam nie wiedzieć). 🙂 Albo po prostu mam wystarczającą ilość dzieciatych koleżanek i czytam blogi parentingowe 😉
Kiedy zostałam matką i żaliłam się, ze córka chce zasypiać tylko z piersią. Moje bezdzietne koleżanki dziwiły się, że nie daję się dziecku wypłakać. Bo metoda na wypłakanie jest najlepsza i wszyscy ją przeciez stosują.
Moja młodsza ma alergię na białko krowie a od dziadków dostaje jogurty i czekoladę odkąd skończyła 4 miesiące (rok w tej chwili). To nic że potem musi dostawać leki i maści i ten tekst… "po co jej urządzać pierwsze urodziny? Przecież nie będzie pamiętała." Starsza (4lata) namalowała naszą rodzinę i uważam że całkiem ładnie jej to wyszło ale komentarz moich rodziców był przykry dla niej… "a co my w kosmosie mieszkamy że takich kosmitów namalowałaś?"
To jeszcze o rozróżnianiu płci:
W wózku bliźnięta – córka w koronkowej, białej sukieneczce, syn w jakiejś koszulce i spodniach. Ludzie na ulicy oceniający córkę jako syna i odwrotnie. Nie, nie jeden człowiek – kilkoro niezależnych od siebie, w odległości czasu i miejsca 😉
Oraz – wózek jak wyżej, dzieci małe bardzo, syn chyba nie spał, córka spała. Przypadkowi przechodnie: "O jaki fajny malec, a to drugie to lalka?"
:))))
No śmieję się cały czas jak czytam. A co tam, wykosztowaliśmy się na bliźniaczy wózek żeby dziecko samotne w pojedynczym nie było i lalka mu towarzyszy..
Pozdrawiam, mama wesołej trójeczki
Ja niestety mam mnóstwo takich przypadków ale od ojca dziecka… np córka 3mc i pytanie co tam u niej ? siedzi ? chodzi ? no może chociaż raczkuje ?
albo zakupił jej książeczkę ,,w domu" różne sprzęty itp. a na pytanie dlaczego nie kupił książeczki ze zwierzątkami odpowiedział, że przecież to nie dziecko ze wsi żeby się zwierząt uczyć…
Jam jest bezdzietna 33ójka – i wiele zachowań moich dzietnych koleżanek porównuję do swojego psa który jest bardzo ludzki.. wiem wiem że nie powinnam ale.. boję się mieć dzieci. A pies to.. jakoś łatwiej go mieć.. EwaA
Niezle 🙂 ubawiłam sie przed snem 🙂 moje dziecko dostali lizaka gdy miało 4 miesiące … Od bardzo doświadczonej mamy zreszta ;(
Byłam na urodzinach znajomej. Kiedy nagle znajoma tak można nazwać panią która jak się dowiedziała że mam córeczkę omal nie płakała z zazdrości ma dwóch synów.. Zapytała przy stole a twoja to Już pewnie chodzi? Mówię ;chodzi biega i je sama.. córcia miała wtedy 3miesiace. I przez chwilę zastanawiałam się jak można być takim bezmozgiem mając swoje dzieci..
Babcia męża (kobieta ogarnięta, normalna, nie jakiś babciny ewenement) , z tekstem na dzień dobry:
– dużo już przytyłaś ?
– a dlaczego ?
– no tak pytam .
– no trooche, ale zamiast babcia zapytac co u mnie, to pyta się ile przytyłam…
– no przecież widzę że promieniejesz
– no i wystarczy, to najważniejsze 🙂
– chodziło mi o to czy dziecko duże
– to to będę wiedziała w czwartek..
Masakra,a czy nie trzeba było od razu o to zapytać ? ręce opadają ..
Wiele zabawnych a czasem żałosnych sytuacji było i w naszym życiu…np. Szwagierka(bezdzietna) najmądrzejsza na każdej płaszczyźnie 🙁 zapraszając nas do siebie na imieniny zaznaczyła: "tylko proszę bez dziecka, bo uważam, że dzieci i psy się w domu zostawia jak się idzie w gości. "- przestałam ją odwiedzać.
Parę ładnych lat temu jedna pani (konkretnie moja teściowa :p ) poprosila, bym przekazała mojej ciężarnej wówczas siostrze, by nie pila tyle napojów, poniewaz będzie miala za dużo wód plodowych i jej dziecko nie urośnie 😉
Kiedy mój synek byl maly, nie mógł jesc jajek z powodu uczulenia. Teściowa po kryjomu przemycala mu je w potrawach, zeby byl "zdrowszy"
W drugą stronę: Jedna taka Matka, kłamała babciom, że dzieci mają uczulenie na czekoladę,żeby roczniaki słodyczy nie dostawały.
Tak słyszałam… Podobno… Nie to, żebym ją znała… 😉
uśmiałam się 😀 też spotkałam kilka osób o niewielkim zasobie wiedzy na temat dzieci.Wyszłam z synem na spacer (5 tygodni) i jakaś dziewczyna powiedziała mi, że jestem okrutna, bo trzymam dziecko w wózku głębokim, gdzie zanudzi się na śmierć zamiast do spacerówki, by sobie pooglądał swiat albo mój młodszy brat, zapytał mnie, gdy wybierałam się biegać, czy z mleka nie zrobi mi się śmietana jak bd go tak długo nie odsączać, a innego dnia poprosił mnie bym mu dała trochę na kakao, bo skończyło się mleko w domu
Bracia, powoli stają się bohaterami drugiego planu w tym poście 😉
Jajko z niespodzianką mojemu dziecku się też dostało, w wieku niespełna ośmiu miesięcy. Od matki dwójki dzieci (rocznego i czteroletniego). No comment.
Idziemy osiedlową ścieżką, prowadzimy ponad rocznego już synka za rączkę. Naprzeciwko nas pani z wilczurem.: "Zapraszam, synek może pogłaskać, on jest łagodny!". o.O
Moje dziecko było wszędzie dziewczynką, mimo że ubierałam i ubieram go w 100% po chłopięcemu, dlatego poszliśmy obciąć loki do fryzjera 😉
Na babskim wyjeździe weekendowym (na którym były dwie matki karmiące, więc laktator był w użyciu na non stopie) bezdzietna koleżanka postanowiła sprawdzić, jak to jest, i przyłożyła sobie laktator elektryczny do piersi. Wrzask był niesamowity, i trzeba jej go było odrywać siłą, po czym z lekkim fochem powiedziała "A bo Wy to cały czas robicie, to myślałam, że to przyjemne!".
Wygrałaś internety dziś…
Padłam i leżę od 02:14 😉 🙂 🙂
Ja mam kilka smiesznych a zarazem głupich wspomnieć z dawnej i obecnej ciąży: Będąc z córką w ciazy, jedna Pani widząc mnie co jakiś czas mawiala: to na pewno będzie chłopak. Ja mówię: raczej dziewczyna, tak mówią lekarze. Ona: nie, nie mówię Pani to będzie chopak. No wiec kiedy urodziła się moja córka i po jakimś czasie spotykam tę Panią. Ona się pyta: i co chłopak? Ja mowie: niee jednak dziewczyna. A Pani: jest Pani tego pewna?? ��…..ze córkę mylono z chłopakami mimo ze była ubrana w sukienkę i na różowo, to był standard. Nie wiem jacy to rodzice są żeby chłopaka w sukienkę ubierać. Obecnie jestem w 40 tyg ciąży. Brzuch wiadomo ogromny a ludzie patrzą się na mnie jak na yeti. Ci co za gadają to często pada pytanie: który to tydzień a potem drugie: bliźniaki??…masakra
dobre! :p to i ja się podzielę…
Ja 8 msc ciąży,poczekalnia w szpitalnym laboratorium
Mówię do znajomej, która siedzi obok "Ale mnie coś dzisiaj dziwnie koło pępka kłuje" ,a ona mi na to "No,wiem co czujesz,w ciąży jak byłam,to mnie tak kłuło jak mi mały w brzuchu za pępowinę ciągnął,w końcu ona z twoim pępkiem połączona,Twój na pewno też ci ją ciągnie"
hahahahahahahhahahahhahahahahahahahahaha uwielbiam ją do dziś 😛
Gdy byłam 3tyg przed porodem, zadzwonił przyjaciel, żeby się umówić 🙂 no i pytam gdzie chce się umówić.. może gdzieś w rynku? czy podjechać gdzieś bliżej jego pracy? na co on w wielkim szoku: "To Ty jeszcze wychodzisz z domu?!?!"
mimo, iż mój syn (w tym roku skończył 6 lat) ma uczulenie na kakao (już po bardzo małej ilości robią mu się normalnie otwarte rany pod kolanami – rzut Atopowego Zapalenia Skóry), co jakiś czas dostaje od dziadków w paczce wielką tabliczkę czekolady, kinderek itp… oczywiście powtarzamy im, że on nie może, że przykro mu jest, jak otwiera paczkę, a tam kochana czekolada, której nie może nawet 1 kostki zjeść…
Szłam z córką w chuście i podeszła do nas pani około 60:
Pani: Ale to dziecko ma nie zarośnięte ciemiączko!
Ja: No tak…
P: Powinno mieć czapeczkę!
J: Ale jest 30 stopni…
P: Ale ono ma mózg na wierzchu!!
😉
Mnie odwiedziła bezdzietna kuzynka i widząc bramkę przed schodami stanęła, pomyślała i pyta… Hmm.. A po co to jest? A jak niosłam małą w chustce to raz pan mnie zapytał na ulicy czy nie boję się że mi dziecko wypadnie 🙂
Teściowa w upalny dzień, kiedy KAŻDEMU było gorąco:
-Czkawkę ma? Pewnie jej zimno!
Sama prawda! : ) Świetny wpis. Teść ciągle mi się dziwi jak siadam za kierownicą, że jeżdżę. Na wczasach odprowadzał mnie do sklepu w tym samym bloku (bo istniało ryzyko zagubienia).
Dawno to było, ale zdarzenie epickie:
Ide z dwumiesieczna córka na spacer. Spotkana po drodze sasiadka pyta:
– ile ma
– 2 miesiace
– A ma już imię?
Świetny tekst. Ja bym dodała zdziwienie społeczeństwa, że na siedzeniu w komunikacji miejskiej siedziała córka, a ja stałam obok, bo jak tak można, że bachor siedzi, a starsi muszą stać.
Cóż na kolana brać córkę miejsca nie było, by się nie zmieściła, ona się nie utrzyma sama, gdyby pojazd gwałtownie hamowal. Lepiej i bezpieczniej, by siedziała. No ale to moja wina i bezstresowe wychowanie, a nie bezpieczeństwo.
szkoda tylko, że większość bohaterów tych opowieści to ludzie dzietni, dzieciaci, odziecieni. i to mocno.